... bez dziecka, bo jeszcze na zielonej szkole - tylko 4 noce, i w piątek będzie już w domu :-) z nami :)
Już się stęskniłam i trochę mi smutno, ale już nie długo.
Sądziłam, że ze mnie wytrzymała baba - a w czasie wyjazdu syna na zieloną szkołę byłam chyba jedyną mamą której popłynęły łzy spod okularów słonecznych - nic nie poradzę, że tak związana emocjonalnie jestem z synem. Nigdy tak długo nie był poza domem sam, góra 1 noc :-), a dłuższe wyjazdy tylko razem:-)
Muszę psychicznie dojść do siebie po pewnym wydarzeniu, które miało miejsce w połowie kwietnia br. Żałuje, że los chciał tak a nie inaczej, ale wierzę że jeszcze wszystko przede mną :-) Niestety są rzeczy na które nie mamy wpływu, i trzeba się z tym godzić czy tego chcemy czy nie.
Jedno z czego mogę się cieszyć to z obecnych wyników badań - pomimo tego co przeszłam w ostatnim czasie - sa doskonałe do tego stopnia, że mogę być honorowym dawcą krwi :-) lekarka powiedziala: "Pani Moniko, nie musi Pani brać żadnych dodatkowych witamin", a ja na to: "Pani doktor, ja żadnych witamin nie biorę, jem ulubione warzywa i owoce i to wszystko" a lekarka na to: "niesamowite, może Pani podzielić się swoja krwią, ma Pani ku temu predyspozycje"
Czekam na kuriera z moja maszyną, w miedzy czasie poćwiczę i załatwię zakupy w sklepie :-P a potem ciacho upiekę :-) http://ilovebake.pl/2012/06/19/ciasto-z-jablkami-i-kruszonka-przepis/
Parasol w 1/3 gotowy :-)
Bluzka w ananasy niestety trochę do sprucia - za szeroka wychodzi :-).
W czasie nieobecnosci maszyny w domu, nie wytrzymałam i skroiłam kolejną torbę, czeka na zszycie :-)
EDIT: Wróciła maszyna, kolejny post będzie dotyczył mojej maszyny po serwisie, będzie długi będą fotki i nie będę owijać w bawełnę jak to naprawia się w jedynym autoryzowanym serwisie w Polsce maszyn szwedzkich które nie są tanie (moje 2500 zł piechotą nie chodzi - a serwis traktuje maszyny jak te z marketu po 300 zł) ale o wszystkim w następnym poście będzie długi i pełen zdjęć bo jest o czym pisać.
Bardzo wzruszający jest ten wpis o tęsknocie za synem,ale na długo nie pojechał, jak sama piszesz,zaraz wraca. Tak to juz jest Kochana Moniko,że czasem trzeba na moment pozwolić dzieciom na oderwanie sie od Mamy,Wiem to,bom tez mama i to dorosłej trójki.Pozdrawiam serdecznie,Duzo od ciebie skorzystałam z twojego bloga ucząc sie szyć:))
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko jedna noc, i juz jutro ok 20 bedziemy razem :-) ciesze się, że mój blog pomaga w szyciu, ja też dużo uczę się sama :-) już tak mam frywolitki, szydełko, druty, szycie - tego uczę się sama. Mama pokazała mi pierwsze kroki w szydełku (oczko łańcuszka i słupek) i szycie ręczne i maszynowe podstawy do całej reszty doszłam sama :-) Dziękuję za miłe słowa.
OdpowiedzUsuń