Tym razem poświęcenie sięgnęło zenitu, tydzień temu obtarłam nogę w łyżwach a dziś strupek zszedł i polała się krew, ale warto było, na początku bolało potem zapomniałam, przypomniałam sobie dopiero zdejmując łyżwy i widząc zakrwawioną skarpetkę - oby to się wygoiło do następnego wejścia na taflę :) Czego się nie robi dla przyjemności :)
A syn - rodzynek w tym czasie bawił się w domu solenizantki wraz z 6 innymi koleżankami na urodzinach, po urodzinach dowiedziałam się że solenizantka bardzo liczyła na to że przyjdzie kabareciarz i rozkręci imprezę bo bez niego byłaby nie udana :) No ładnie, ładnie to dopiero 9 latek :)))
Lecę pomoczyć nóżki w wodzie - jakoś nie wyraźnie się czuje, oby to nie było zatrucie :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło przeczytać komentarz zostawiony przez Ciebie :-)