poniedziałek, 14 lipca 2014

Gdybym nie skakała...

... to bym palca nie złamała, ale od początku.

Osoby o słabych nerwach nie powinny czytać dalszej części posta :)






8 lipca br. spakowani pojechaliśmy do Władysławowa. Wyjazd 6:30 - na miejscu 15:30, niby autostrada ale Łódź najlepiej omijać szerokim łukiem :-) Częstochowe też:-)

Rozpakowaliśmy się i poszliśmy na krótki spacer zobaczyć okolice. Na 18:00 byliśmy umówieni z właścicielką pensjonatu na rozliczenie i trochę się śpieszyliśmy wracając. Przechodząc przez ulicę i wchodząc już na chodnik złamałam najmniejszego palca prawej stopy. Jak złamałam? Wchodząc na chodnik w klapkach, weszłam w piętę syna w ten sposób, że jego pięta znalazła się między moimi palcami: najmniejszym i tym obok. Jakiś chrzęst i okropny ból, w efekcie mocno wygięty ostatni palec i spuchnięty. Do tego wszystkiego nie mogę chodzić. Było już po 18 ból narastał sądziłam że to już raczej złamanie - już 2 razy kopnęłam się w tego paluszka o łóżko :( -- czyli do 3 razy sztuka.

Znaleźliśmy się w Szpitalu Puckim ok 19. Źle nas skierowano, bo do internisty gdzie po 40 minutach czekania okazało się, że to jednak nie tu, więc lekarka zaprowadziła mnie pod odpowiednie drzwi i tam już od razu zarejestrowała mnie jakaś pielęgniarka i dała skierowanie na RTG. Poszłam szukać więc rentgena. Wylądowałam w jakimś dziwnym miejscu w podziemiach piwnicy, gdzie lekarze czy też ochrona mają swoje pokoje wyposażone w tv i łóżka, trochę pozwiedzałam tych piwnic, aż wreszcie dobrze trafiłam i rentgen się odnalazł :) Zrobili mi 2 zdjęcia stopy :P - hihihi fajnie to brzmi, - i wróciłam na ostry dyżur gdzie wyszedł lekarz i oznajmił że idzie na operacje ma CC. Była godzina ok 20. Co za pech, miałam już wchodzić a tu lekarz musi wyjść :( - ale pomyślałam sobie, potem go zapytam co się urodziło :)
Chirurg wrócił szybciutko bo w 45 minut się uwinął :) przede mną była jeszcze dziewczyna z rana reki, która strasznie krzyczała - chyba lekarz szył jej tą rękę bez znieczulenia, a ja byłam coraz bardziej zdenerwowana bo wiedziałam, że palec jest złamany - w końcu zdjęcie nie kłamie - i bałam się, że lekarz będzie chciał mi najpierw go nastawić. Na moje szczęście tego w tym palcu się nie robi. Uśmiał się jak opowiedziałam mu historię jak się tego nabawiłam i że jeszcze morza nie widziałam, bo na plażę nie doszliśmy a już szpital zwiedziłam. Potem oznajmił że w gips nie będziemy się pakować, tylko usztywnił mi palec na połówce szpatułki. I takim oto sposobem odwiedziłam Pucki szpital, który mogę z czystym sumieniem powiedzieć odpowiednio zajmuje się pacjentami :)

Zalecenia 4-6 tyg -usztywniać palec piąty do czwartego i leżeć z nogą do góry, chodzić tylko na pięcie :/


Chyba nie myślicie, że leżałam będąc nad morzem? :) Co prawda nie kąpałam się, ale zamoczyłam aż jedną nogę - tą zdrową - a na plażę mogłam wejść tylko przy pomocy męża nogi - służyła mi jako podkładka pod piętę chorej nogi. Chodziliśmy dużo nawet bardzo dużo. Na pewno wszystkiego nie zwiedziliśmy, ale też nie było takiej potrzeby.


Molo w Sopocie - dziękujemy bardzo 7,50 zł dorosły i 5 zł dziecko - szkoda że padało tego dnia.
Morze klocków w Muzeum Kocham Bałtyk - 15 zł dorosły, 5 zł dziecko - chłopaki zwiedzali
Dom do góry nogami - zwiedziliśmy wszyscy, jednak ja nie odważyłam się wejść na piętro po schodach z moja chorą nogą - 9 zł - dorosły, 7 zl dziecko
Muzeum Obrony Wybrzeża na Helu - bilet rodzinny 30 zł
Wieża Kierowania Ogniem na Helu - 3 zł dziecko, 5 zł dorosły

Bilet kolejowy klasa 1 z Władysławowa do Sopotu na 2 osoby dorosłe i 1 dziecko - 59 zł i jakieś 1,5 h jazdy, szczerze mówiąc od 2000 roku nie jechałam pociągiem, a mój syn jechał pierwszy raz.
Bilet kolejowy klasa 2 z Sopotu do Gdyni nie całe 10 zł za naszą trójkę :)


Teraz boli mnie podbicie i puchnie mi noga :( że o sprzątaniu czy długim staniu nie ma mowy, ale kiedy ja lubię sprzątać, jak się wezmę to mogłabym sprzątać i sprzątać, z szyciem i szydełkowaniem mam to samo :)

Więc wracam do szydełkowania kocyka/narzuty - zależy co wyjdzie, na ile włóczki wystarczy, bo to z resztek - zaczętego w trakcie wyjazdu na wakacje :)

 Mój złamany palec zrobił niezłą furorę nad morzem - przy wyjściu z plaży pewien Pan idący z żoną bardzo się zainteresował co mi się stało, jak się stało, czy zajął się tym fachowiec czy ja tak sama go sobie owinęłam i bardzo mi współczuł, ale też pocieszył - dobrze że tylko tak to się skończyło :-) i pożyczył mi udanego urlopu i zdrowia przede wszystkim :-)
 I jak tu nie mieć dobrego humoru pomimo złamanego palca :-) Teraz to już mi się chce śmiać z tego złamania :-)

2 komentarze:

Będzie mi bardzo miło przeczytać komentarz zostawiony przez Ciebie :-)